Historia polskiego alkoholizmu
Od czasów pierwszych Piastów napoje alkoholowe były podstawą diety ludzi wszystkich klas społecznych, a zapachy jęczmienia, chmielu i etanolu były absolutnie naturalne. Jednak jak wiele zmieniło się od tamtych czasów? I czy spożywanie dużych ilości alkoholu jest wpisane w nasz kod kulturowy?
Piwo przynieś, wino zostaw na dworze
W Polsce, zanim poznano proces destylacji (czyli aż do początków Oświecenia), podstawowym napojem było piwo, uzyskiwane ze zbóż, głównie z jęczmienia.
Już kronikarz Piastów Gall Anonim donosi o ich świętowaniu przy piwie, a Król Polski Bolesław Chrobry posiadał, nadany mu przez Niemców, przydomek „piwosza”, ze względu na jego częste spożywanie dużych ilości tego trunku. W Średniowieczu produkowano różne gatunki piwa: od lekkich, z krótką fermentacją, po zawierające większą zawartość alkoholu (produkowane na bazie chmielu). Spożycie piwa było znaczące – szlachta wypijała do 2-3 litrów dziennie, a chłopi i służba około 1-1,5 litra. Dzięki zakonnikom, którzy sprowadzali z zachodu i południa Europy winorośl, możliwa była też produkcja niewielkich ilości wina. To przeznaczone było na dwór królewski, używane przez książąt i wykorzystywane podczas celebrowania mszy.
Najpierw poznaj gramatykę
W XVI wieku, gdy w krajach Europy Południowej najpopularniejszym trunkiem było już wino, piwo nadal stanowiło podstawę diety Polaków. Ulubionym daniem Zygmunta I Starego (który żył na przełomie XV i XVI wieku) była ponoć gramatyka - zupa piwna z grzankami, a stoły królewskich salonów uginały się przede wszystkim od piwa. Kolejne 100 lat upłynęło pod znakiem jeszcze bardziej wzmożonego wysiłku mięśni piwnych, które szczególnie wydajnie pracowały u ludności wiejskiej. W XVI wieku pojawiła się bowiem propinacja. Zjawisko to, nasilające się w XVII i XVIII wieku, utrzymało się bez przerwy niemal do końca XIX wieku i odegrało ogromną rolę w upijaniu ludności wiejskiej.
Alkohol “na zamówienie”
Po zniesieniu pańszczyzny popularne stało się wypłacanie dniówek chłopom w okowicie, bądź w bonach uprawniających do nabycia wódki w karczmie wydzierżawionej przez dwór. To oczywiście generowało popyt, który był niezbędny wasalom do utrzymania dobrego statusu majątkowego w sytuacji, w której produkowany przez nich towar nie był eksportowany za granicę w ilościach, które ci wytworzyli. W okresie wzrostu produkcji piwa istniała już na naszych ziemiach także gorzałka, czyli tzw. „wódka palona”, która od XVII wieku była często używana jako szybki środek odurzenia alkoholowego (zawierała około 80% czystego alkoholu),. Popularność mocnego alkoholu spowodowała spadek zainteresowania piwem i początek ruiny przemysłu piwnego. Czasy saskie przyniosły dalszy wzrost powszechnego pijaństwa („Za króla Sasa, jedz, pij i popuszczaj pasa”) oraz wzrost społecznego przyzwolenia na pijaństwo. Według niektórych źródeł wśród mieszczaństwa średnie spożycie napojów alkoholowych wyniosło wówczas około 20 litrów wódki i 700 litrów piwa rocznie na 1 mieszkańca.
Ziemniaki możesz zostawić
W I połowie XIX wieku pojawił się ziemniak, zastępujący zboże w roli surowca wyjściowego do produkcji wódki (choć został sprowadzony do Polski już w XVII wieku, to jego masową uprawą zajęto się dopiero w polowie XVIII wieku). Udoskonalenie techniki destylacji i wykorzystanie w niej wspomnianego warzywa sprawiły, że produkcja wódki stała się bardziej opłacalna. Rząd zaborczy nałożył więc na produkcję wódki tak duży podatek, że prywatne małe gorzelnie bankrutowały, a niemal cały zysk wędrował do budżetu państwa. Według szacunków, średnie spożycie czystego alkoholu wynosiło wówczas 38 litrów na 1 mieszkańca. Dla porównania, w 2018 roku było to 9,55l.
Czas braku wyboru
Od początku XX wieku aż do wybuchu II Wojny Światowej, spożycie alkoholu sukcesywnie malało, czego powodem było przede wszystkim zubożenie społeczeństwa, które najwyraźniej uwidoczniło się podczas dwudziestolecia międzywojennego, gdy średnie spożycie czystego alkoholu na 1 mieszkańca oscylowało wokół 1,5l. Sześcioletnia okupacja hitlerowców i prowadzone działania wojenne wpłynęły na wzrost spożycia alkoholu. Jednym ze sposobów eksterminacji polskiego narodu miało być jego rozpijanie poprzez wypłacanie należności za dostarczane kontyngenty żywnościowe w formie spirytusu czy wódki. Z właściwości alkoholu korzystali także partyzanci, którzy za jego pomocą osłabiali uczucie głodu czy obniżali uczucie lęku, spowodowane mnogością sytuacji zagrożenia życia. W czasach PRL spożycie alkoholu sukcesywnie rosło i w latach 80. wynosiło około 7l na 1 mieszkańca. Oczywiście są to dane oficjalne, które nie uwzględniają spożycia popularnego wówczas bimbru (produkowanego we własnym zakresie), wina domowego czy denaturatu.
Historia alkoholu w Polsce jest nieco przygnębiającą opowieścią o braku wyboru. Początkowo alternatyw brakowało ze względów ekonomicznych (jak choćby wspomniana propinacja) i zdrowotnych (proces produkcji piwa eliminował drobnoustroje, na które można było się narazić pijąc np. wodę), później to trudna sytuacja polityczna wymuszała na Polakach pewne zachowania, lecz okazuje się, że w dobie stabilnej, względem poprzednich dekad, sytuacji gospodarczej, ilość spożywanego alkoholu wzrasta. Wydaje się więc, że odcinanie się od rzeczywistości jest trwającą od wieków skłonnością, która szczególnie silnie przywarła do wizerunku polskiego społeczeństwa i nic nie wskazuje na możliwość zmiany tego obrazu w najbliższych latach.
Komentarze
Prześlij komentarz