Obrona Balladyny
Wysoki Sądzie!
Po zwiększeniu ilości zer na moim koncie bankowym postanowiłem podjąć się ciekawego epizodu w moim życiu, jakim jest obrona Balladyny. W roli adwokata będę starał się obalić zarzuty nakładane na moją klientkę i udowodnić jej niewinność.
Balladyna - córka wdowy, siostra Aliny. Była niedoceniana, zostawiona w cieniu siostry, narażona na samotność, smutek, fobie społeczne i bladą cerę. Siostra przyćmiewała ją swoją dobrocią i nieskazitelną posturą (głównie brakiem kifozy kręgosłupa moralnego), zabierała jej wszelkie formy aktywności fizycznej, dzieliła na dwie części miłość matki. Wychowywana bez udziału ojcowskiej ręki, uczucia przyjemnie gnijącej wątroby. Zapewne żyjąc jako reinkarnacja istoty z wyższych sfer społecznych, za wszelką cenę starała się zostać zauważoną i docenioną przez osobę płci przeciwnej, w desperacji zmuszona do romansu z pijakiem - niedoszłym dendrofilem (Tree Huggerem; Miłośnikiem Dziupli, jak zwał tak zwał) - który oparami etanolu mglił potrzebę miłości i akceptacji. Ostatecznie spojona sercami z Kirkorem, który zamiast wiosennego miesiąca miodowego wybrał jesień średniowiecza, walkę o dobre imię Pustelnika, hańbiąc tym samym imię Balladyny. Wyrwana z nędzy, jako kobieta inteligentna i ambitna, chciała polepszyć swój żywostan (choć Grabiec wolał drzewostan), zaczerpując książęcej ambrozji, wreszcie wybiwszy się nad siostrę, wreszcie doceniona przez matkę, co prawda kłamstwem, lecz jakże błyskotliwym, wypowiedzianym spontanicznie, a lepszym od niejednego przemówienia. Balladyna była dobrą kobietą. Chciała nawet wyręczyć siostrę w niesieniu dzbana malin, niestety przez brak fundamentalnej konkluzji Aliny zmuszona do zabójstwa, ale i tu zdjęła z jej duszy ciężar ciała; wreszcie, nie tyle okłamując matkę co do losu siostry, co stosując metaforę, chciała przekazać, że ta uciekła do innego wymiaru, znów niezrozumiana. Czym zasłużyła sobie na taki los? Nic dziwnego, że wyparła się swojego pochodzenia, nie przyznała do tępej matki. Być może zaniedbując staruszkę, ale należy zrozumieć jej uczucia, emocje, które nią targały i były przyczyną serii niefortunnych zdarzeń. I tak pozbawiona jakiegokolwiek oparcia znalazła bratnią duszę w Kostrynie. Chcąc wyleczyć się z samotności zaczęła bardzo szybko polepszać swoje stosunki ze sługą męża, a zwiedziona nieufnością Kirkora i naciskiem psychicznym Kostryna, zabiła Gralona. A w tak trudnej do okiełznania istocie jak kobieta, płytcy oskarżyciele próbują znaleźć winowajczynię. Czym sobie na to zasłużyła? Wrażliwością emocjonalną, niepohamowaną ambicją czy urokiem osobistym i perswazją? Dalsze jej czyny były tylko następstwem przykrego dzieciństwa i serii niepowodzeń. Przytłumiona jedną winą w ekscentryczny sposób starała się ją odkupić, lecz wiecznie narażona na niepoczytalność i niestabilność emocjonalną pogłębiała się tylko w rzece morderstw i życia na krawędzi. Ostatecznie dając matce okazję do rozciągania, a Kostrynowi do skosztowania chleba z dżemem... Znaczy z trucizną, lecz sądząc, że to dżem, chciała osłodzić życie kochankowi (nie bez przyczyny powszechnie cenionym deserem jest ciasto balladyna), a skończyło się to kolejnym niepowodzeniem.
Mam nadzieję, że rzuciłem nowe światło na tę sprawę i Wysoki Sąd nie będzie patrzył na wyrok Balladyny przez pryzmat czynów fizycznych, a zda sobie sprawę z jej zagmatwanej psychiki. Przedstawione przeze mnie argumenty wskazują na prawdziwe fakty, które niejednokrotnie zostały zmienione przez autora dramatu pt. "Balladyna". Jeszcze raz proszę o dokładną analizę przyczyn morderstw popełnionych przez oskarżoną.
Pierwsza gimnazjum, niecodzienne wypracowanie... Praca do poprawy... Następnym razem przepiszę streszczenie z bryka
Najnowszy post
Po zwiększeniu ilości zer na moim koncie bankowym postanowiłem podjąć się ciekawego epizodu w moim życiu, jakim jest obrona Balladyny. W roli adwokata będę starał się obalić zarzuty nakładane na moją klientkę i udowodnić jej niewinność.
Balladyna - córka wdowy, siostra Aliny. Była niedoceniana, zostawiona w cieniu siostry, narażona na samotność, smutek, fobie społeczne i bladą cerę. Siostra przyćmiewała ją swoją dobrocią i nieskazitelną posturą (głównie brakiem kifozy kręgosłupa moralnego), zabierała jej wszelkie formy aktywności fizycznej, dzieliła na dwie części miłość matki. Wychowywana bez udziału ojcowskiej ręki, uczucia przyjemnie gnijącej wątroby. Zapewne żyjąc jako reinkarnacja istoty z wyższych sfer społecznych, za wszelką cenę starała się zostać zauważoną i docenioną przez osobę płci przeciwnej, w desperacji zmuszona do romansu z pijakiem - niedoszłym dendrofilem (Tree Huggerem; Miłośnikiem Dziupli, jak zwał tak zwał) - który oparami etanolu mglił potrzebę miłości i akceptacji. Ostatecznie spojona sercami z Kirkorem, który zamiast wiosennego miesiąca miodowego wybrał jesień średniowiecza, walkę o dobre imię Pustelnika, hańbiąc tym samym imię Balladyny. Wyrwana z nędzy, jako kobieta inteligentna i ambitna, chciała polepszyć swój żywostan (choć Grabiec wolał drzewostan), zaczerpując książęcej ambrozji, wreszcie wybiwszy się nad siostrę, wreszcie doceniona przez matkę, co prawda kłamstwem, lecz jakże błyskotliwym, wypowiedzianym spontanicznie, a lepszym od niejednego przemówienia. Balladyna była dobrą kobietą. Chciała nawet wyręczyć siostrę w niesieniu dzbana malin, niestety przez brak fundamentalnej konkluzji Aliny zmuszona do zabójstwa, ale i tu zdjęła z jej duszy ciężar ciała; wreszcie, nie tyle okłamując matkę co do losu siostry, co stosując metaforę, chciała przekazać, że ta uciekła do innego wymiaru, znów niezrozumiana. Czym zasłużyła sobie na taki los? Nic dziwnego, że wyparła się swojego pochodzenia, nie przyznała do tępej matki. Być może zaniedbując staruszkę, ale należy zrozumieć jej uczucia, emocje, które nią targały i były przyczyną serii niefortunnych zdarzeń. I tak pozbawiona jakiegokolwiek oparcia znalazła bratnią duszę w Kostrynie. Chcąc wyleczyć się z samotności zaczęła bardzo szybko polepszać swoje stosunki ze sługą męża, a zwiedziona nieufnością Kirkora i naciskiem psychicznym Kostryna, zabiła Gralona. A w tak trudnej do okiełznania istocie jak kobieta, płytcy oskarżyciele próbują znaleźć winowajczynię. Czym sobie na to zasłużyła? Wrażliwością emocjonalną, niepohamowaną ambicją czy urokiem osobistym i perswazją? Dalsze jej czyny były tylko następstwem przykrego dzieciństwa i serii niepowodzeń. Przytłumiona jedną winą w ekscentryczny sposób starała się ją odkupić, lecz wiecznie narażona na niepoczytalność i niestabilność emocjonalną pogłębiała się tylko w rzece morderstw i życia na krawędzi. Ostatecznie dając matce okazję do rozciągania, a Kostrynowi do skosztowania chleba z dżemem... Znaczy z trucizną, lecz sądząc, że to dżem, chciała osłodzić życie kochankowi (nie bez przyczyny powszechnie cenionym deserem jest ciasto balladyna), a skończyło się to kolejnym niepowodzeniem.
Mam nadzieję, że rzuciłem nowe światło na tę sprawę i Wysoki Sąd nie będzie patrzył na wyrok Balladyny przez pryzmat czynów fizycznych, a zda sobie sprawę z jej zagmatwanej psychiki. Przedstawione przeze mnie argumenty wskazują na prawdziwe fakty, które niejednokrotnie zostały zmienione przez autora dramatu pt. "Balladyna". Jeszcze raz proszę o dokładną analizę przyczyn morderstw popełnionych przez oskarżoną.
Pierwsza gimnazjum, niecodzienne wypracowanie... Praca do poprawy... Następnym razem przepiszę streszczenie z bryka
Najnowszy post
Komentarze
Prześlij komentarz