Świat reklam #5

Witam Was w pierwszym poście po przerwie zakuwaniu, bo choć zostało jeszcze dużo czasu do wystawienia ocen, rozpoczynamy okres robienia plakatów, prezentacji i poprawiania ocen, co jest równoważne z dodatkową porcją wolnego czasu. Z niesamowitym entuzjazmem chciałbym rozpocząć moją systematyczną aktywność na blogu, z nadzieją, że i Wasza aktywność wzrośnie, a oprócz masy pomysłów w mojej głowie pojawi się masa filozofów i ludzi, którzy doceniają podobne do mnie wartości. Jako, że rok szkolny skończył się niestety tylko w naszych głowach, na ostatnią batalię, ostatnie 10% mordęgi trzeba uzbroić się w dużą dawkę motywacji, chęci i powodów do ów wyścigu szczurów. Nie bez przyczyny powiedziałem... napisałem "uzbroić". Dziś weźmiemy pod lupę (dużą lupę) reklamę, która zachęca każdego do dalszej edukacji, do szukania klucza do drzwi potęgi... szkoda tylko, że za pomocą człowieka, który takie drzwi wywarzył. Człowiek, który tanio skóry nie sprzedał, na pewno za darmo nie powiedział takich słów i nie włożył garnituru. Przed Wami Absolwent Polskiej Akademii Nauk - Mariusz Pudzianowski. Niejednokrotnie podziwialiśmy jego tężyznę fizyczną, niejednokrotnie dostarczał nam on emocji, dumy, a przede wszystkim radości z wygranych walk. Ale przy tym występie, jego wcześniejsze, na scenie brutalności i krwi wydają się być nizinnym terenem, który leży obok Mount Everest. Często wypowiadane przez niego słowa widnieją na moich pracach z języka polskiego (dwie już poznaliście, więc to chyba żadna niespodzianka) i chyba również na blogu cytowałem jego monolog. Może nie umieszczałem ich w cudzysłowie, ale reasumując wszystkie aspekty kwintesencji tematu dochodzę do fundamentalnej konkluzji - warto studiować... znaczy... Brylując wśród znakomitych osobistości w mojej gimbazie, niejednokrotnie cieszyłem uszy tymże sformułowaniem, więc uznałem, że na blogu będąc obok jeszcze tłustszej śmietany (może być i puszystszej) mogę nawet pominąć wielkie litery. Ta reklama napawa mnie optymizmem i wypełniając organizm endorfiną powoduje po prostu śmiech, czy choćby nieznaczne nachylenie warg. Niezwykle dużo pozytywnej energii jest w stanie przekazać dziewięć sekund, więcej niż większość trzydziestosekundowych reklam, więcej niż niejeden film. Ukazując wielkie słowa przez wypowiedź człowieka prostego o wielkim sercu przekazuje całą prostotę i to, że nie wszyscy potrafią zrozumieć przekaz jest tak oczywiste jak to, że nie każdy jest arbitrem elegancji i nie każdy ma smak i wyczucie stylu. Szeroki wachlarz słownictwa przedstawiony przez niesamowicie szerokie bary, niesamowita paleta językowa ukazana przez człowieka, który złamie nawet sztalugę oraz niezwykle wielka pasja bijąca z ogromnej piersi. Po prostu trzeba się uśmiechnąć. Poza tym przekazem ukazanym między wierszami trzeba zaznaczyć przekaz, który jako jedyny jest konwencjonalny i lakoniczny - warto studiować. I choć coraz bardziej nam się nie chce, coraz mniejsze w głowie miejsce, Mariusz pokazał nam wielkim sercem, że warto zdobywać wiedzy coraz więcej... I tym poetyckim akcentem kończę dzisiejszą odsłonę "Świata reklam", która zwiastuje wesoły długi weekend, może maratonem (o ile będziecie chcieli) jeszcze uwieńczony. Dziękuję za uwagę i zostawiając gif mogę zreasumować wszystkie aspekty kwintesencji tematu i dojść do fundamentalnej konkluzji, lecz zostawiam to Wam - sami oceńcie płynącą puentę.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ciekawiej o "Balladynie"

Obrona Balladyny

Czyżby tylko zbierzność zdarzeń? Dobrawa, a Księżniczka Leia