Dzień pracy niewidzialnej
Witam. Dziś dość nietypowo, gdyż nietypowa wena wypiera mnie
od środka i nietypowy post postanowiłem stworzyć. Historia tego postu jest
podobna do historii, którą przedstawiłem w drugiej części mojej aktywności w
roli podmiotu lirycznego, z tą różnicą, że zamiast spontanicznego wejścia w
kalendarz papierowy postanowiłem zajrzeć do kalendarza świąt nietypowych w
formie elektronicznej, oczywiście równie odbiegając od rutyny. Kiedyś na moim
profilu Google+ pojawił się post, w którym zapoznałem Was z kalendarzem świąt
nietypowych i powiedziałem – właściwie napisałem – że może on być moją
inspiracją do napisania postu i pewnego pięknego dnia ujrzycie dzieło mojej
klawiatury - #filozofwróżbita. Najechałem więc myszką na datę piątego kwietnia
i moim oczom ujrzał się taki obrazek:
Podpowiem, chodzi o święto Pracy Niewidzialnej. Zastanowiłem
się wtedy jak wiele osób sprawia, że żyje nam się lepiej na tym świecie, jak
wielki sztab trenersko – medyczno – gastronomiczno – sprzątający stoi za
sukcesami sportowców, jak wielu ludzi przykłada się do rzeczy, z których
korzystamy, a nad którymi nie zastanawiamy się wcale tak długo, jak wielu ludzi
możemy nie zauważać, jak wiele pracy jest przez nas umyślnie, czy nie umyślnie
ignorowanej, jak wiele jest pracy niewidzialnej. Masa refleksji przyszła mi do
głowy, gdy usłyszałem ten termin. Mam nadzieję, że choć częściowo zdałem sobie
sprawę z tego, że powinienem zacząć zauważać osoby i ich pracę, która stała w
cieniu moich domysłów i narcystycznego ego. Myślę, że wszyscy powinniśmy w tej
chwili zastanowić się nad pracą, której nie zauważamy…. Jeszcze chwilę… i
jeszcze chwilę…
Być może jednak termin ten nie miał przekazywać wartości,
które zwarłem we wcześniejszej części mojej pracy, może moje domysły nie były
słuszne. Co jednak miał oznaczać? Może pracę, jaką wykonują istoty, które nie
są widzialne, może przedmioty, które istnieją tylko wtedy, gdy w nie wierzymy i
praca jaką wykonują w naszym umyśle, o której nie zdajemy sobie sprawy, może
tajną, niewidzialną działalność równie tajnej organizacji, która rządzi nami
zza kulis, z tylnego siedzenia i niezauważalna przejmuje władzę nad światem i
pochłania nas w swoje kleszcze, a my niczego nie świadomi jeszcze ją w tym
wspieramy, a może pracę, którą sami wykonujemy, a nie jesteśmy jej świadomi...
To ostatnie zagadnienie jest chyba wśród masy filmów i wpisów krążących po
Internecie najmniej opisane, a może wcale nie jest najmniej warte uwagi. Wiele
takich mało widocznych prac jest przez nas zauważane w momencie, gdy praca ta
procentuje, gdy nie jest tylko pozytywnym niezaplanowanym efektem innej, a
usamodzielnia się i stwarza kolejne, rozrasta się jak gałęzie drzewa kwitnącej
cebuli i gdy one sięgają coraz dalej, my sięgamy dalej naszym umysłem
zauważając nowe perspektywy, o których nie mieliśmy pojęcia. Przykładem może
być wykonywanie domowego spa podczas mycia naczyń, czy podłogi (serdecznie
polecam), czy wzmacnianie mięśni podczas podstawowych, powierzchownie
prymitywnych czynności. Jak to ktoś kiedyś powiedział nie liczy się ilość, a
regularność ćwiczeń – wstaję – brzuszek, ubieram się – skłon, zakładam buty –
przysiad… Wracając jednak, dosyć nieświadomie podczas pisania na Sali Filozofów
poszerzyłem swoje horyzonty w informatyce, tworzeniu gif’ów, rysowaniu w
paincie i na żywo, czy znajdowaniu wygodnej pozycji podczas pisania. Jest wiele
prac, które nieświadomie wykonujemy, a one procentują niczym pieniądze na
lokacie oszczędnościowej; jeśli chcemy w wykorzystać je wszystkie w jak
największym stopniu znajdźmy w sobie soczewki, które dadzą nam podgląd na
rzeczy niewidzialne.
Moja dzisiejsza wypowiedź była wielowątkowa, bardzo
rozbudowana, a aby w pełni ją zrozumieć musicie sami rozwinąć wszystkie zawarte
w niej wątki, a pomóc w tym może Wam gif, którego przygotowanie zajęło mi sporo
czasu, ale mam nadzieję, że docenicie mój trud.
Komentarze
Prześlij komentarz