Świat reklam #4
Coraz bardziej w rozmowach liczy się atrakcyjny, przewrotny i
dowcipny przekaz. Do takich zabiegów należy między innymi uśmiech, utwierdzanie
odbiorcy w przekonaniu, że należy do najinteligentniejszej grupy docelowej,
wprowadzanie żartobliwych odzywek oraz temat dzisiejszego postu – gra słów. Tak
zwana gra słów to zabieg stylistyczny polegający na użyciu podobnych lub takich
samych wyrazów, które zestawione ze sobą mają nowe znaczenie lub funkcję. Do klasycznych
przykładów należy chociażby „- Narobiłaś niezłego bigosu – pochwalił gość
kucharkę”, czy „Bezrobotny Nowak poszedł po bułki, ale spotkał go zawód”. Jeśli
chodzi o reklamę z wykorzystaniem gry słów, to pierwszą jak przychodzi mi na
myśl jest dzieło speców marketingowych, które częściowo kształtowało moje,
jakże lakoniczne teksty. Mam na myśli reklamę biedronki, przepraszam –
Biedronki, która była wówczas jednym z wyznaczników reklam z wykorzystaniem
wspomnianego środku stylistycznego, konkretnie scena z galaretą. Biedronka
miała wtedy okres świetności swoich reklam, a oprócz żartobliwych środków
marketingowych rozwijali swoją działalność i z małego sklepu, ogromną rewolucją
przeobrazili się w ogólnopolskie pole uprawne cebuli oraz obiekt zainteresowań
wszelkiego rodzaju poszukiwaczy promocji. Wracając do samej reklamy możemy wyróżnić
w niej aż trzy interesujące zabiegi stylistyczne. Pierwszy to pytanie od strony
kiwi (chyba nie kiwiego) płci żeńskiej – „Dzień dobry, a co się pani tak
trzęsie?”, drugi i trzeci to ożywienia dwóch produktów spożywczych – „Ananas
wyszedł z puszki” oraz „Podobno [ten ananas oczywiście – dopisek redakcji]
śmietanę ubił”. Teksty te są tak kultowe jak cytaty z „Misia”, czy „Chłopaki
nie płaczą” i rozjaśniają twarze Polaków w każdym wieku i każdego sortu (chyba
mi się oberwie za te żarciki). Warto jednak zauważyć, że owa
najpopularniejsza w swojej kategorii reklama Biedronki miała bogate w środki
stylistyczne towarzystwo, choć nie tak pomysłowe i dowcipne, ale nie tylko
pytania natury egzystencjalnej popularność bloga budują, czy jakoś tak.
Pierwszy wspomniany zabieg stylistyczny nie jest grą słów. Jest on
prawdopodobnie nawiązaniem do powiedzenia „trząść się jak galareta”, co
upodabnia go jednak do owego środka stylistycznego. Drugi i trzeci są
klasyczną, przewrotną grą słów, która sprawiła, że do dziś filozofowie
zachwycają ich pomysłowością oraz połączeniem reklamy z dowcipną animacją.
Dlaczego jednak wspomniałem o nawiązaniu do przysłowia? Tutaj pojawia się
kolejny element dzisiejszego zgłębiania świata reklam, zajmiemy się teraz
reklamami z wykorzystaniem powiedzeń.
Będąc przy świetnie trzymającej się serii reklam
biedrońkowych należy wyróżnić reklamę zatytułowaną „Bigos”, w której możemy
obejrzeć animację z udziałem warzyw i owoców, podobną do ze scenki z galaretą.
Tym razem jednak mamy do czynienia z sytuacją znaną nam wszystkich i
powtarzającą się w naszym gimbiarskim bycie średnio co 50 minut – sprawdzaniem listy.
Oczywiście rzadko się zdarza stuprocentowa frekwencja klasy, co miało
odzwierciedlenie także we wspomnianym dziele kinematografii i przedstawione
zostało w 33 procentowym wypełnieniu nieobecności, a wysiłek we wstawieniu
kreski sprawiły śliwki (założyłem, że były dwie), które wpadły w kompot.
Po tym jakże lakonicznym przekazie czas przenieść się do roku
2015, kiedy to światło dzienne ujrzała reklama pewnego sklepu, który oferuje
towar z bardzo szerokich kuluarów konsumenckich i proponuje nam: bryndzę flisacką,
syrop malinowy, pasztet na pikniki krakowskie zbierany, szynkę niedzielną,
baleron kleparski, kapustę bigosówkę, krokiety z mięsem, masło kleparskie,
kurki smażone na maśle, opieńki miodowe, chrzan tarty oraz krówki krakowskie.
Zaskakujące jest to, że do każdego produktu dopasowany jest komentarz, a
wszystkie łączą się w motywującą historię, która zakłada wyjście z trudnej
sytuacji, wiarę we własne możliwości oraz rosnące perspektywy. Wszystko to
możemy oczywiście mieć tylko wtedy, gdy posiądziemy tajne umiejętności gry w
krokieta oraz robienia kapuchy, a wówczas wszystko pójdzie jak po maśle.
Reklama zawiera również przewrotną puentę, która jest charakterystyczna dla
fraszek wybitnych twórców, a skoro w tym aspekcie zauważamy podobieństwo możemy
uznać, że reklama jest wyższych lotów i taki też wniosek wysunę z największą
przyjemnością. Oczywiście nie będę Was puszczał w malinę, robił niezłego
pasztetu, bo to Wy jesteście prima baleronem. Na koniec możemy usłyszeć
sentencję, którą znamy z fraszki Kochanowskiego pt. „O żywocie ludzkim” – „Kiedyś
wszystko do chrzanu” oraz wyraźne nawiązanie do innej fraszki tegoż wybitnego
twórcy pt. „Na młodość”, która wyraża się w zwrocie „A dziś wypas”. Zauważamy
tutaj, że dość młody człowiek wskazuje swój okres w życiu jako najwyższy na
zabawę, na wypas, a jak wiadomo, że jakoby rok bez wiosny mieć chcieli, ci,
którzy chcą, by młodzi nie szaleli. Niezwykle zainteresowała mnie ta reklama i
uważam, że mogę ją zawrzeć wśród wąskiego grona tych, które wnoszą coś pożytecznego
do naszego życia.
Dziękuję za czwartą przygodę w świecie reklam. Mam nadzieję,
że post spodobał Wam się oraz że z jeszcze większym skupieniem spoglądacie
teraz na zabiegi stylistyczne stosowane w reklamach. Może znacie jakieś ciekawe
gry słów lub reklamy z ich wykorzystaniem? – zapraszam do komentowania. Z mojej
strony to tyle, cześć.
Komentarze
Prześlij komentarz