Druga muza #3
Witam w trzeciej odsłonie perypetii muzycznych, w których
przedstawiam piosenki, które w szczególnym stopniu poruszyły moje serce. Dziś
weźmiemy pod lupę piosenkę zespołu, a właściwie duetu muzycznego, który swoją
twórczość opiera na klasycznym rocku oraz blues rocku. Na scenie rockowej
trzymają się od niespełna trzech lat, a już swoją twórczością zasłużyli na
miejsce w „Drugiej muzie”. Swój debiutancki album wydali w sierpniu 2014 roku,
za który otrzymali platynową płytę, a dwa miesiące później zaczęli przykuwać uwagę
ludzi z całego świata piosenką, której w pełni oddany jest dzisiejszy post.
Utwór, o którym mówię to opublikowany dziewiątego października 2014 roku
kawałek „Ten Tonne Skeleton”. Za każdym razem, gdy słyszę ten utwór przechodzą
mnie „ciągoty” podobne do tych, których doświadczył Zbyszko, gdy wiatr nazbyt z
Jagienkową suknią poswawolił, mój umysł wypełnia tekst piosenki, a serce oddane
muzyce d – moll’em rozpoczyna wędrówkę, która zawsze kończy się wielokrotnym
powtarzaniem usłyszanego utworu. Utwór ten to przede wszystkim basy – głośna i
rytmiczna perkusja oraz gitara basowa robią swoje. Choć piosenka nie zawiera
wiele akordów, które umożliwiałyby ciekawe przegranie ich na perkusji mamy do
czynienia z kilkukrotną zmianą rytmu, co moim zdaniem jest wielkim plusem i
daje nam jeszcze więcej doznań muzycznych podczas słuchania piosenki na
słuchawkach. Przez niemal całą piosenkę słychać riff, który opiera się na
dźwiękach w tonacji c – durr oraz na basach (nie dam głowy uciąć, ale chyba
grana na oktawach). Po dwóch zwrotkach i refrenie występuje długa pauza,
podczas której sześciokrotnie powtarzany jest zwrot „Ten tonne skeleton”, ale
niestety nie występuje tam solówka, co w sumie chyba jest spowodowane przez
brak gitary solowej, ale niezależnie od
piosenki i wykonawców lubię słyszeć gitarowe solówki, nawet, gdy nie są
improwizowane. Niestety muszę potraktować to jako minus. Ale poza tą jedną ujmą
nie mogę zarzucić nic więcej, a nawet chętnie pochwalę pewien aspekt – zajmiemy
się teraz tekstem. Tekst jest historią, w której poznajemy człowieka, który
został okradziony z serca, z krwi, porzucony na śmierć (trochę
wyolbrzymione), czyli zapewne
zostawiony przez kobietę, która ugasiła ogień, który jeszcze tlił się resztkami
nadziei, resztkami serca mężczyzny, który popełnił jeden błąd, przez który
wydawałoby się nigdy nie gasnący pożar przerodził się w gasnącą iskrę
jednostronnej miłości. Przechodząc do refrenu – „Uwolniłem się jak zwierzę,
wystrzeliłem jak kula armatnia, ale czekałem zbyt długo (…), roztrzaskałem w
huraganie, miłość była tutaj i odeszła” – ciężko się oprzeć ciekawej symbolice,
interesujących środkach stylistycznych i wplecionego w to lekko zbuntowanego, a
zarazem zdenerwowanego na siebie wokalu. Wraz z przemijającym tekstem coraz
bardziej zagłębiamy się w historię, którą chciał nam przekazać podmiot liryczny
i bardzo wyraźnie poznajemy powód rozłąki, jaka mu się przydarzyła. „Nie mogę
wymazać tego, co zrobiłaś, spalmy przeszłość, zapomnijmy prawdę, Ty nadal
kochasz jego, ja nadal kocham Ciebie”, bezskuteczne błagania. Adresatka jak
widać nie jest zainteresowana ponownym rozpalaniem ognia między sobą, a
podmiotem lirycznym, ani spaleniem przeszłości (może leci na sztuczne ognie
i fajerwerki, a jej nowy zajmuje się pirotechniką). „Czekałem zbyt długo,
tylko dla Ciebie. Miłość była tutaj i odeszła, by powoli umrzeć. Znowu tonę,
więc nie podążaj za mną” – dzięki temu fragmentowi znaczenia nabrał tytuł oraz
sześciokrotne powtarzanie go podczas pauzy – znowu tonę, więc nie podążaj za
mną, nie podążaj za mną, jestem ciężkim, dziesięciotonowym wrakiem człowieka –
szkieletem (H. Sienkiewicz „Krzyżacy”; synonim – kościej).
Dziękuję za trzecią wyprawę śladami mojej playlisty
muzycznej. Już
pojutrze wynik plebiscytu na płytę roku Antyradia, o czym na pewno usłyszycie na
moim profilu Google+, na który serdecznie zapraszam. Mam nadzieję, że spodobał
Wam się przedstawiony przeze mnie utwór i że zaproponujecie jakiś inny, równie
ciekawy w komentarzach pod tym postem. Z mojej strony to tyle, cześć.
P.S. Czy tylko ja w refrenie zamiast "Crashed down in a hurricane" słyszę "Crashed down in a Harry Kane"? A poza tym dodałem nowy gadżet na bloga, dzięki któremu utworów z "Drugiej muzy" możecie słuchać bezpośrednio na Sali Filozofów. Jak Wam się podoba?
P.S. Czy tylko ja w refrenie zamiast "Crashed down in a hurricane" słyszę "Crashed down in a Harry Kane"? A poza tym dodałem nowy gadżet na bloga, dzięki któremu utworów z "Drugiej muzy" możecie słuchać bezpośrednio na Sali Filozofów. Jak Wam się podoba?
Komentarze
Prześlij komentarz