Pytanie natury egzystencjalnej #1


Niedawno począłem zadawać sobie kolejne pytania egzystencjalne, które są esencją moich przemyśleń i wypełniają wersy moich wpisów blogowych. Oczywiście nie poprzestałem na podstawowych pytaniach, które równie dobrze można wytłumaczyć w sposób naukowy. Głównym motywem moich przemyśleń było jednak pytanie dlaczego ludzie nie rosną na drzewach? Polska nazywana krajem kwitnącej cebuli słynie z nazywanych tym też określeniem ludzi, bocianów i jabłoni, które są również wizytówką naszego kraju. Dlaczego więc zamiast dobrych jabłek na drzewach nie mogliby rosnąć dobrzy ludzie, którzy zdominowaliby innych wyjętych wyraźnie z ziemi? Zamiast płakać moglibyśmy wówczas cieszyć się słodyczą i jeszcze większego znaczenia zyskałoby stwierdzenie, że wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną. Powstaje jednak dyskusyjna kwestia związana z tym refleksyjnym zagadnieniem – „niedaleko pada jabłko od jabłoni”. Co prawda część dorosłych nie potrafi oderwać się od matczynego drzewa i zostaje na zawsze na jabłoni, co jak wiadomo kończy się zgniłym jabłkiem, ale reszta decyduje się na wyrwanie od rodziców i stara się znaleźć własną niezależną ścieżkę, która odizoluje ich od drzewa w związku z czym to stwierdzenie może wydawać się nie na miejscu. Nawiązując jednak do głównego rozrastającego się jak jabłoń pytania egzystencjalnego jestem ciekaw jak bardzo rozprzestrzeniłoby się wówczas klonowanie. W zaciszu domowego ogródka można by również przeprowadzać eksperymenty genetyczne, co przyczyniłoby się do rozwoju poszczególnych odpowiedzialnych za te zagadnienia dziedzin biologicznych i naukowych. Ciekawym zagadnieniem jest jednak drzewo, z którego się wywodzimy. Jak podaje pewne źródło specjalizujące się w tej tematyce drzewa nie mogą rosnąć w nieskończoność, gdyż przeszkodą są liście. Całe zamieszanie spowodowane jest przepływem soków i energii w roślinie, które w wypadku niskich drzew z większymi liśćmi jest lepsze niż u ich bardziej rosłych rówieśników, więc od pewnego momentu wzrost przestaje być opłacalny. Przełożenie tego na moje dywagacje sprawiłoby, że poziom drzew wyraźnie by się wyrównał i nie byłoby podziału na szlachtę, mieszczan i margines społeczny. Jako, iż zadałem nam wszystkim pytanie egzystencjalne nie mogę wysnuć potwierdzonego, pewnego wniosku, ale z przyjemnością podzielę się z Wami moją hipotezą – w kraju kwitnącej cebuli drzewa musiałyby rosnąć pod ziemią, a jak wiadomo bez dostępu światła nie mogłoby dojść do fotosyntezy, przez co promocje w Lidlu stałyby się nieopłacalne. Dziękuję za uwagę i żegnam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ciekawiej o "Balladynie"

Obrona Balladyny

Czyżby tylko zbierzność zdarzeń? Dobrawa, a Księżniczka Leia