Metaforyka spontanicznego wejścia w paint #1
Na ekranach Waszych mobilnych urządzeń znajduje się teraz
dzieło mojej skromnej osoby. W odróżnieniu od dzieła przedstawionego w
pierwszym moim wpisie nie jest testem Waszego zaufania oraz to dzieło zawiera o
wiele większą metaforykę aniżeli mój pierwszy twór sporadycznego wejścia w
paint. Na pierwszy rzut oka przedstawia czarną strzałkę na czerwonym tle z
efektownymi efektami graficznymi takimi jak zmiana filtru, kontrastu, światła,
czy wydajności danych kolorów. Na dobrą sprawę wydaje się tak nie tylko na
pierwszy rzut oka, ale i na każdy kolejny, gdyż obrazów nie ogląda się oczyma,
lecz patrzy się na nie duszą, sercem, bo tylko wtedy można zrozumieć sztukę.
Malarstwo jest o tyle ciekawą dziedziną sztuki, iż chyba nikt nie jest w stanie
powiedzieć, co autor miał na myśli, włącznie ze mną. W przebłysku geniuszu
wszedłem w painta i machnąłem parę figur o łatwym do obliczenia polu, dodałem
specjalne walory kolorystyczne oraz poświęciłem około trzy minuty swojego życia
na stworzenie tapety, która będzie przyświecać mi przez najbliższe (jak się
później okazało) dwa dni, by w kwiecie wieku odejść i zostać zastąpioną inną
(patrz: obraz pod nagłówkiem bloga), nową i niezwykle ciekawie się
prezentującą. Nie miałem wizji artystycznej, lecz chyba żadne moje dzieło nie
powstało z udziałem wizji, ale to temat na inny post. Nad metaforyką
zastanowiłem się dopiero teraz i szczerze powiedziawszy uważam to za dobrą
decyzję. Po tym przydługim wstępie przejdę wreszcie do metaforyki. Widzimy tu
kilka prymitywnych figur geometrycznych układających się jakby w strzałkę i
trzypiętrową podporę, czy też ślad pozostawiany przez ten oto wielokąt. Wybór
jednej z tych dwóch hipotez jest kluczowy dla dalszego wyjaśnienia, więc będąc
myślami bliżej drugiej opcji zdecyduję się na nią. Tak więc są to ślady
pozostawiane przez zmierzającą ku górze strzałkę, która w moim odczuciu
symbolizuje progres, rozwój, czy wzrost, czyli nieunikniony element życia
każdego człowieka, a wspomniane „ślady” są pozostałością po dawnym etapie
życia, stanu intelektualnego, która posiada dwa odmienne tłumaczenia. Możemy
traktować je jako równie czarne, co kolor strzałki przeżycia ciągnące się za nami, nie dające nam spokoju tworząc
łańcuch, do którego mimowolnie zostaliśmy przykuci. I o ile widzimy tylko
moment, w którym te zdarzenia mają ten sam kolor, co osoba, kolor smutny,
przygnębiający, ponury, ale być może smutne łańcuchy wypełniły jasną postać
doszczętnie i nie myśląc o rdzy na sobie zostawili rdzę okropną na jasnej posturze.
Drugą jednak konkluzją wywołaną przez ten obraz jest bardziej optymistyczna
wersja zdarzeń. Kolor czarny znajduje wiele miłośników, a i w tym przypadku
może wcale nie symbolizować smutku i niedoli, a znaleźć przeciwne zastosowanie.
Otóż sugeruję, że strzałka idąc przed siebie, rozwijając się zostawia po sobie
ślady, których już ludzkość nie wymaże, ślady, które są najlepszym
wyznacznikiem talentu i nieodpartej chęci tworzenie czegoś swojego, oddawania
cząstki siebie (przypuszczam, że strzałka była kiedyś dłuższa i w miarę
wędrówki intelektualnej zmalała), bo kim byłby pisarz bez dobrego dzieła – na
pewno nie dobrym pisarzem. Reasumując poddaje się drugiej wersji, ale
dopuszczam do wiadomości również pierwszą, mniej optymistyczną. Być może
przeoczyłem jakiś szczegół tworzący jakość mojego dzieła – chętnie zobaczę go w
komentarzu. Mama nadzieję, że przesłoniłem nieco ciemną mgłę niezrozumienia
związaną z moim dziełem i że zmusiłem Was do przemyśleń, które będą za Wami
dążyć niczym jasny łańcuch, a mój wpis traktujecie teraz jako bardzo
intrygującą cząstkę mnie, którą Wam pozostawiłem. Z mojej strony to tyle, cześć.
Komentarze
Prześlij komentarz